Minęło już parę tygodni, odkąd mój ojciec zginął w bohaterskiej obronie naszej rodziny... Mama dochodziła do siebie po ciężkich obrażeniach, lecz jej dusza była z brukowana, podobnie jak moja czy brata. Nie mogłam znieść siedzenia w naszej rodzinnej jaskini bez ojca, gdyż wszystko mi o nim tam przypominało. Jego uśmiech, jego ciepły głos i troska w oczach o nas o swoje dzieci!
Ryuu gdzieś poszedł a ja chciałam być sama, więc postanowiłam przejść się samotnie po terenach stada. Nogi mnie poniosły do Woskowego lasu. Sama nie wiedziałam, czemu akurat tam. Ogień był wszędzie.... To tylko jeszcze bardzie rozpaliło we mnie ból, gdyż wiedziałam, że to właśnie przez ogień, mój ojciec zginął w strasznych męczarniach. Chciałam się ruszyć i odejść z tego potwornego miejsca, lecz nie mogłam! Dosłownie jakby coś mnie trzymało w swoich sidłach i nie pozwoliło mi odejść w spokoju.
Szlochałam coraz głośniej i mocniej a z oczu leciały mi łzy jak z wodospadu. Czułam się coraz słabsza i samotna, mimo iż przecież poszłam sama bo chciałam spokoju i samotności... Nie rozumiałam tego. Wtedy nagle usłyszałam za sobą czyiś delikatny głos:
- Cześć, czemu płaczesz? - spytał ktoś ostrożnie, a z tego co wywnioskowałam, był to jakiś ogier.
Spojrzałam w jego stronę i zobaczyłam karego ogiera w moim wieku. Nie znałam go, więc pewnie był nowy...Jakoś udało mi się powstrzymać kolejny szloch i w końcu się odezwałam:
- Cześć... - powiedziałam z wyraźnym trudem i wyczerpaniem. - Płaczę bo straciłam jedną z najważniejszych mi osób w moim życiu.... Co prawda zostały mi jeszcze dwie najważniejsze osoby, ale to już nie to samo... - powiedziałam załamana, a kolejne łzy spłynęły mi po policzkach.
- To znaczy? - spytał.
- Kilka dni temu, straciłam mojego ojca po tym, jak osłonił mamę i mojego brata, przed atakiem dwóch innych koni z obcego nam stada... Przypłacił za to najwyższą cenę... - powiedziałam przez łzy.
< Akis? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz