Na terenach stada nie było już tak bezpiecznie jak kiedyś. Byłem wstrząśnięty śmiercią Arta i to jeszcze w takich okolicznościach. Wiedziałem jednak, że jego maluchy potrzebowały opieki, gdyż ich matka była jeszcze w śpiączce. Postanowiłem im jakoś pomóc. W nocy, owładnięty złymi przeczuciami wyszedłem z jaskiń na patrol. I spotkałem Rous, córkę Arta oraz jakiegoś potężnego ogiera, z pewnością nie od nas. Rzuciłem się w jego stronę. Był na tyle tchórzem, że po prostu uciekł. Wiedziałem, że muszę coś z tym zrobić. Nie podobała mi się obecność tych koni na naszych terenach. Ale teraz najważniejsze było bezpieczeństwo młodych!
- Zrobił Ci coś, Rous? - pytam klaczki, która trzęsie się ze strachu. Ryuu podchodzi do nas i przytula się do siostry.
Rous?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz