czwartek, 27 października 2016

Od Avatari do Donatello

Do samotności podobno trzeba się przyzwyczaić. Leżałam na łące i patrzyłam na księżyc i gwiazdy. Może one wskażą mi drogę bo sama nie wiem dokąd zmierzam. Westchnęłam cicho i zamknęłam oczy. Czasem słowa tak bardzo ranią. Nie wiem nawet kiedy ogarnął mnie sen. Niestety sen znowu przedstawiał mojego starszego braciszka i mnie. Na sercu ciążyła mi śmierć czy moje przyjście musiało być konsekwencją tego że ojciec zostawił mamę a ona zmarła przy narodzinach. Zerwałam się na równe nogi. Taki sen jest mi zbędny nic nie zagłuszy mojego bólu, wyrzuty sumienia, że żyje po co?
Weszłam do ciemnego lasu gdybym myślała logicznie to nigdy bym nocą tam nie weszła. Już po chwili pożałowałam swojej decyzji. Do moich uszu dobiegło wilcze wycie gdy się odwróciłam stał za mną czarny basior.
- Zostaw proszę ...
Ale ten tylko obnażył kły i ruszył na mnie więc rzuciłam się na ślepo do ucieczki nie wiem minuta dwie i już miałam po dwa wilki przy każdym boku. Poczułam pazury na ciele i kopnęłam na oślep. Gdy na przeciw mnie wyskoczyły trzy kolejne wyhamowałam gwałtownie otoczyłam się ogniem jakie było moje zdziwienie gdyż większość z drapieżców to wilki wody.
Stanęłam dęba i zarżałam machając kopytami i usiłując odstraszyć wilki. Byłam zmęczona gdyż broniłam sie od godziny. Nagle tupot kopyt zobaczyłam sylwetkę konia i to ostatnie co widziałam. Na ciele miałam sporo ran w koło mnie kałuża krwi mojej krwi. Nie wiem co tam się działo ale cicho wierzyłam, że tak nie umrę zjedzona przez wilki ...

Moje oczy lekko się otworzyły najpierw mi się kołowało w głowie i obraz to bohomazy z czasem stawał się ostry.
Wyglądało na to, że leże na tej samej polanie. Czy to tylko zły sen? Gdy usiłowałam wstać usłyszałam za sobą stanowczy ton głosu.
-Leż nie skończyłem ..
Nic nie mówiąc położyłam się grzecznie. Nade mną stanął kary ogier. Tego bym się nie spodziewała i pierwsze co powiedziałam:"
- Neji to ty ?
- Nie .. ja jestem Donatello. Powiedz co robiłaś sama w nocy w lesie ?
- To .. można powiedzieć zagłuszałam sumienie
- Rozumiem ..
- Skoro znam twoje imię .. mów do mnie Avatari
- Dość niespotykane imię .. ładnie Cię załatwiły te wilki przez kilka dni ktoś powinien się tobą zająć i czuwać bo sama nie dasz sobie rady i przy kolejnym zagrożeniu zginiesz
- W takim razie taki mój los .. jestem sama ..
- Stado ? Rodzina ?
- Nie mam
- A ten Neji
- Już dawno ... nie wiem co się z nim dzieje to mój starszy brat, a z resztą ja tylko przeszkadzam, sprowadzam nieszczęścia i jeszcze wciągam w to innych. Jestem beznadziejna, nie trać czasu na mnie to sie nie opłaca. Jestem tylko ciężarem .. przepraszam, zostaw mnie i nie trać czasu .. dziękuje za pomoc, ale powinny mnie te wilki zabić było by lepiej ..-szepnęłam

(Donatello ???)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz