-Co powiesz na to, abyśmy zjedli dziś razem kolację?- zaproponowałam.
-Bardzo chętnie skorzystam, jeśli nie sprawi Ci to zbytniego problemu.
-Daj spokój, w mojej spiżarni i tak zawsze trzymam mnóstwo zapasów na wypadek brzydkiej pogody, czy przyjęcia niespodziewanego gościa.
-A często się Ci to zdarza?- zaciekawił się.
-Raczej nie, ponieważ większość koni przychodzi do mnie jedynie po poradę lekarską.
-Czyli dnie spędzasz raczej w samotności.- podsumował Odium.
-Owszem.- potwierdziłam i dodałam ledwie dosłyszalnie.- Niedługo jednak pewnie się to zmieni.
-Co masz na myśli?- spytał wyraźnie zaintrygowany.
-Naprawdę się nie domyślasz?- odparłam pytaniem na pytanie z podekscytowanymi iskierkami w oczach.
-Trochę owszem, ponieważ Twój wujek stwierdził, że masz kogoś na oku...-przyznał, wzdychając ciężko.
-Nie wiedziałam, że to zauważył!- wykrzyknęłam zdziwiona.
-W takim razie zna Cię lepiej, niż Ci się to wydaje.
-Na to wychodzi.
-Mogę wiedzieć kim jest ten szczęśliwiec?
-Och, przecież...-zamiast dokończyć, postanowiłam dać się ponieść emocjom i pocałowałam go w policzek.
<Odium? Domyśliłeś się wreszcie jej uczuć względem Ciebie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz