Ma klacz dobre intencje. Chce mi pomóc, chce bym zobaczył świat. Tylko, że ja już nie chcę. Wystarczy mi ciemność i wyostrzone inne zmysły. Wystarczy mi wyobraźnia. Wraz z ciemnością wygląd straciły demony przeszłości. Gdybym go odzyskał znowu by wróciły. Nie mogę na to pozwolić. Zresztą nie straciłem wzroku ot tak sobie. Była tam klątwa i siła. Zwykłe lekarstwa na to nie pomogą.
- Alma...Salvaje...- nie potrafię mówić do niej tylko jednym czlonem imienia - Nie potrzebuję wzroku do szczęścia.
To ją dziwi. Jednak ja jestem przyzwyczajony do ciemności.
- Dlaczego? - pyta zaskoczona
- Wraz z przyjściem ciemności zniknęła przeszłość. Nie chcę jej odzyskać. - mówię ostrożnie choć zdecydowanie - Jestem szczęśliwy z wyobraźnią. Ona pomaga mi zobaczyć.
Jest zaskoczona. Tego się nie spodziewała. Boję się, że będzie chciała mnie jakoś przekonać. Ale chyba dostrzegła, że nie ma po co.
- Alma...- w końcu się udaje - Opowiedz mi jak wyglądasz. Chcę wiedzieć, dzięki temu Cię zobaczę. Nie potrzebuję wzroku na stałe.
Alma Salvaje?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz