Pamiętam pierwsze zauroczenie mojego brata Rossą, która zresztą jest teraz szczęśliwa z kimś innym. Odkąd ją jeszcze zobaczył, gdy był tylko podrostkiem spodobała mu się. Pamiętam jak zastanawiał się jak do niej zagadać a ja się śmiałam z niego. Ja nigdy się nie zakochałam jako źrebię, nigdy do tego czasu...Pamiętam dorosłość, która zaczęła się dość burzliwie - rozstaniem rodziców. Pamiętam, że odeszlam z matką, Tyrion stanął po stronie ojca. Tak to się skończyło. Potem było tylko gorzej...
Śniło mi się dzieciństwo i wczesna młodość. Szczęście i rozstanie.
Gdy się obudziłam parę metrów dalej leżał Contesimo. Byłam mu wdzięczna, że został. Poruszyłam się delikatnie. Dziś czułam się zdecydowanie lepiej choć to wciąż nie jestem ja. Nie poznaję siebie. Mam nadzieję, że wrócę do formy. Nie chcę nikogo martwić.
Po chwili zobaczyłam jak ogier się podnosi. Uśmiechnął się. Zaczęło mi się kręcić w głowie, kurczę, powinnam nad tym panować... Jeśli się wyda to będzie to dla mnie pewny koniec.
- Midway, lepiej Ci? - spytał z troską ogier
- Trochę. - stwierdziłam z bladym uśmiechem
- A powiesz mi? - spojrzał na mnie. Zignorowalam uczucie słabości i odpowiedziałam mu:
- Nie jestem pewna co to było.
Contesimo?
Po chwili zobaczyłam jak ogier się podnosi. Uśmiechnął się. Zaczęło mi się kręcić w głowie, kurczę, powinnam nad tym panować... Jeśli się wyda to będzie to dla mnie pewny koniec.
- Midway, lepiej Ci? - spytał z troską ogier
- Trochę. - stwierdziłam z bladym uśmiechem
- A powiesz mi? - spojrzał na mnie. Zignorowalam uczucie słabości i odpowiedziałam mu:
- Nie jestem pewna co to było.
Contesimo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz