Podeszłam do najdalszego krańca Wzgórza i zaczęłam wpatrywać się w dal, co w związku z panującą wokół gęstą mgłą było prawie niewykonalne. Mimo tego udało mi się zauważyć majaczą gdzieś w oddali, dość niewyraźną sylwetkę mocno zbudowanego konia. Aby móc przyjrzeć mu się lepiej, przymknęłam oczy i... chwilę później usłyszałam ostrzegawczy krzyk Lilith:
-Uważaj! Na prawo!
Natychmiast uniosłam powieki i spojrzałam w tamtą stronę, a skoro nic nie zobaczyłam, stwierdziłam:
-Musiało Ci się coś przewidzieć.
-Ale ja jestem pewna, ze tam coś było!- uparła się.
-I ulotniło się w zaledwie kilka chwil.- powiedziałam, nie kryjąc sarkazmu.
-Możesz mi nie wierzyć, ale ja i tak pójdę to wybadać.- rzekła, podążając w tamtą stronę.
-Nawet, jeśli to na pewno nie sama. -odrapałam kategorycznie, idąc w jej ślady.- Tym bardziej, że kręci Ci się tu jakiś obcy ogier.
-Skąd możesz wiedzieć, że jest spoza naszego stada? Przecież mgła jest zbyt gęsta, abyś mogła to dokładnie określić.
-Widzę, że jeszcze mało wiesz o świcie...-stwierdziłam z lekkim uśmiechem.
-Co masz na myśli?
-Na przykład to, że nie wiesz, iż każdy koń ma specyficzny tylko dla niego styl poruszania się, co pozwala go odróżnić spośród milionów innych.
<Lilith? Przepraszam, że musiałaś tak długo czekać. (Prawdopodobnie pobiłam już w tym rekord.)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz