Westchnąłem. Chyba nie mam wyboru. Nie mam nic do stracenia. Mogę jej powiedzieć. Będzie pierwszą, która to usłyszy.
- Sumienie. - odpowiadam jednym słowem. Zastanawiam się jak jej to opowiedzieć. Nieważne, prawda ją zaboli. Zostawi mnie. Wtedy to zrobię. Odejdę.
Czeka na opowieść. Zaczynam więc mówić:
- Jako źrebię miałem zostać utopiony...
- Mówiłeś mi o tym...- odezwała się Anastja
- Tak...Stało się coś czego nie umiem wytłumaczyć. Chyba miałem taką moc...Zabiłem ich. Całą rodzinę i tych, którzy byli świadkami próby utopienia. Nie pamiętam jak to się stało. - mówię zwieszając głowę.
Klacz wstrzymuje oddech i odsuwa się ode mnie.
- Przydzielono mi opiekunów. Zabiłem ich w ten sam sposób. Nie pamiętam jak. Tak wyszło. - mówię cicho - Straciłem tą moc. Nie potrafię z tym żyć. Jestem mordercą.
Anastja?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz