Lune Onesta powoli opadała z sił, choć starała się to ukrywać. No, już niedługo się uwolnie i zabiję. Nie mogłem się tego doczekać. Życie to męczący proces, przygotowujący do śmierci, przynajmniej mojego przeznaczenia. Zastanawiałem się jak mógłbym się wykończyć. Tym razem na gdybaniu się nie skończy.
- Powstrzymałem się, bo mi się odechciało. - prycham z kpiną.
- Tak? Nie sądzę. - odgryzła się odważnie, po czym zaczęła się krztusić.
- O! Czyżbyś zamierzała mnie wypuścić? Jak nie, to sam wyjdę. - mówię bezdusznie patrząc na wijącą się z bólu klacz.
Lune Onesta?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz