Patrzyłem na klacz i wiedziałem, że mamy ze sobą dużo wspólnego.
- Jeśli chodzi o mnie... - przerwałem na chwilę, ponieważ musiałem zastanowić się co chciałbym jej powiedzieć - Moi rodzice chcieli żebym został wielkim uczonym... Całe życie trzymali mnie pod kloszem - westchnąłem cicho - jak zapewne zauważyłaś jestem bardzo nieśmiały i ta cecha charakteru niezwykle utrudnia mi życie - uśmiechnąłem się lekko - Zawsze patrzę najpierw na dobro innego konia... Byłem gotów ożenić się z tamtą klaczą - powiedziałem prawie szeptem - byłem gotów zamienić swoje własne życie w piekło, a wszystko po to, żeby uszczęśliwić moich rodziców... Nigdy nie będę w stanie odwdzięczyć się jej za to co zrobiła... uratowała nas obojga przed życiem w klatce - dodałem szybko. - A i... nigdy nie miałem dziewczyny ani nie byłem zakochany - odparłem po dłuższej chwili.
<Anastja?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz