Parę chwil zastanawiałam się nad odpowiedzią. Co ja właściwie robiłam? Oprócz odwiedzania co jakiś czas Arota u lekarki oraz codziennych obowiązków? Chyba... nic. Jadłam, piłam, biegałam, myślałam, spałam... Dni mijały powoli... Czasami nie wiedziałam jaki jest dzień. Myliłam dni. Byłam jakaś zagubiona bez Arota.
- Ależ nie, miałam bardzo zajęty czas! - zawolalam z sarkazmem, patrząc czy wychwyci go. Oczywiście zrobił to.
- Jasne, jasne. Nic nie zrobiłaś? - spytał ze śmiechem
- Tak wyszło. - stwierdziłam - Ktoś musiał Cię pilnować, byś nie zapuścił tam korzeni.
Arot?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz