Posiedziałam jeszcze chwilę, wciąż urzeczona nocnym niebem. Nie wiem, ile czasu minęło, gdy zdałam sobie sprawę, że pora wracać do jaskini. Niechętnie wstałam i przeniosłam wzrok na ogiera.
- Jeszcze raz przepraszam za tamto, musiałeś poczuć się okropnie. - spuściłam wzrok, lecz po chwili uśmiechnęłam się i ponownie spojrzałam w jego ciemne oczy. - Wiesz, kiedy byłam mała, wszyscy zabraniali mi jakiegokolwiek używania moich mocy, stąd też teraz nie bardzo nad nimi panuje. Nawet nie wiedziałam, że cię czytam, do póki mi nie powiedziałeś. No cóż, na przyszłość postaram się powstrzymać ciekawość. Dobrej nocy!
Po tych słowach obróciłam się i odeszłam w swoją stronę. Było mi głupio, że nie potrafiłam zapanować nad własnymi mocami. Zawsze wydawały mi się one utrudnieniem, szczególnie teraz, kiedy zaczęły dawać o sobie znać. Jeszcze do niedawna nie stanowiły problemu: po prostu były. Dopiero w dniu moich trzecich urodzin zaczęły dawać o sobie znać; kiedy z kimś rozmawiałam często nieświadomie czytałam jego myśli lub wywierałam nacisk psychiczny. Czułam się z tym okropnie głupio. To było nie fair w stosunku do moich rozmówców.
Kiedy dotarłam do jaskini zaczynało już wchodzić słońce. Położyłam się pod skalną półką i zamknęłam oczy w nadziei, że tym razem uda mi się zasnąć na dłużej. Zaczął się w końcu nowy, piękny dzień - trzeba mieć siłę, aby dobrze go wykorzystać!
Nie potrafiłam jednak pozbyć się wrażenia, że za parę godzin wydarzy się coś...ważnego? Niebezpiecznego? Ech, to pewnie tylko skutek braku snu...
< Rohanie? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz