Matka z początku była miła ale ja od początku wyczuwałem, że nie przyszła mi życzyć wszystkiego dobrego. W jej oczach czaił się podstęp. Wkrótce oczywiście okazało się o co chodzi. Starała się wywlec stare sprawy na światło dzienne.
- Nie! Nie w porządku! - zacząłem krzyczeć - Przyszła, życzyła szczęścia a potem znowu jej odwaliło! Wytykała, że dobrze że tym razem zaczęło się od przyjaźni. A sama związek z moich ojcem zaczęła od zauroczenia. Ona go nie kochała, tylko jej się podobał. Zaś on ją kochał! I w końcu jej się znudziło! Tylko że jego to rozstanie załamało! I jeszcze sobie przypomniała jak to ja popełniłem prawie taki błąd co ona. Nie no, matka na medal. - urwałem nagle bo zdałem sobie sprawę, że kkrzyczę na ukochaną.
- Wybacz, musiałem się tego pozbyć z głowy. - powiedzialem smutno
Lune Onesta?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz