Właśnie. Ostatnio ćwiczyłam tą technikę. Rozpad duszy na kawałki. Słyszałam, że ból jest nie do zniesienia i nie raz konie czy jakiekolwiek stworzenie umiera szybciej niż morderca zaplanuje. Czemu by nie wypróbować. Przecież masz już królika doświadczalnego. Nawet kolor się zgadza. W końcu zobaczę jakie to na prawdę jest uczucie.
-Nie martw się- powiedziałam z szerokim uśmiechem- Każdego czeka lepszy czy gorszy koniec. Postaram się aby twoja dusza długo nie musiała przebywać w tym brudnym, irytującym ciele, a tym bardziej żeby nie tułała się niepotrzebnie po ziemi. Zadbam o to aby była wręcz dosłownie przywiązana do kamienia- odparłam zafascynowana.
Jednak w ogiera jakby wstąpiła nowa siła. Och. Czyżby dziecko się zdenerwowało?
-Nie pozwolę ci manipulować moja rodziną i przyjaciółmi. Oni żyją! Ja wiem!
-A skąd? Gdyby żyli nie mogłabym ich przywołać. Twoja rodzina nie żyje i Firahees też. Straciłeś wszystko. I to twoja wina. Sam prosiłeś się o śmierć. Nawet nie wiedziałeś, że ich zabiłeś. Uśmierciłeś nawet swoją miłość. Czy nie uważasz, że oddanie swego życia nie jest wyrównaniem rachunków? Ja ci w tym tylko pomagam- czułam jak zakułam go prosto w serce, które pod wpływem silniejszego ciśnienia zaczęło mocniej bić. Zaczęło się- Jeszcze będziesz mi za to wdzięczny. Im bardziej się opierasz, tym bardziej boli. Więc zrób mi tą przyjemność i zgiń szybciej- pogładziłam jego policzek końcówką rośliny.
Hagar?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz