Może to było dość śmiałe wyzwanie, ale byłem gotów chronić ją. Mi niestraszne były noce, niestraszne były dni. Nawet woda przestawała być straszna. Pozostawały tylko wrony, ale dotąd żadnych nie słyszałem.
- Nie martw się! Jestem obrońcą. Obronię Cię. - rzekłem z dumą w głosie i dumniej uniosłem głowę. Na widok mojej miny klacz parsknęła śmiechem.
- Ja życzę sobie mimo wszystko pytanie, postaram się odpowiedzieć na każde. - dodałem choć w głębi duszy w to wątpiłem..
Anastja?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz