Klacz spojrzała mi w oczy. W jednym momencie poczułem ogromne ukłucie. Poczułem! Albo było to tylko złudzenie. Tylko odruch. Pewnie tak. Przez tyle lat nic i nagle coś. To nie możliwe, nie realne. Nie z tego świata jak te gwiazdy i czytanie z nich.
Natychmiast odwróciłem wzrok, jednak w mojej głowie kręciły się myśli. Jakbym ich nie kontrolował.
-Czytasz?- spytałem, marszcząc brwi i schylając jeszcze niżej głowę, jakby w obronie.
W tym samym momencie ustało. Albo raczej ona ustała.
-Ja... przepraszam- wyjąkała speszona.
Wiedziałem, że będzie ciekawa. Każdy jest. Inni chcieli też. Ci, którzy mogli. Nie każdy. Ale byli.
-Nie rób więcej tego- powiedziałem stanowczo. Wiedziałem czym to grozi. Umiałem blokować niektóre moce. Nauczyli mnie tego. Dlatego zablokowanie jej mocy w mojej psychice nie było dla mnie problemem.
Nie chciałem by wiedziała. To by było nie tylko dla niej, ale i dla mnie ciosem. Nie mogła. Nikt nie mógł. Gdyby zobaczyła, nie tylko musiałbym znowuż uciec, ale i sprawić by ona uciekła. Musiałaby zostawić swoje dotychczasowe życie. A przecież po co je tracić, skoro ma dla kogo żyć i po coś żyć.
Seneira speszyła się, odwracając głowę zawstydzona. Nie chciałem by była. Nie chciałem tego tak wyrazić. Nie potrafiłem.
-Znaczy...- zacząłem, a klacz podniosła głowę i spojrzała na mnie zaciekawiona znowuż z błyskiem w oku. Jednak ja zrezygnowałem.
-W porządku. Mój błąd- powiedziała. Zaskoczyła mnie tą reakcją. Ktoś inny dawno by odszedł, a u niej znów można było zobaczyć delikatny uśmiech.
Znów odwróciłem głowę, patrząc w taflę wody, która tym razem została zmącona przez wiatr.
Sineira?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz