Ciekawy osobnik. Skrywa w sobie dużo, a ja uwielbiam zagadki. I jeśli postanowię sobie je odgadnąć to raczej małe szanse bym się cofnęła. Wrócę do niego jutro, co nie znaczy, że nie będę mieć oka na niego przez noc. Czuję, że jeszcze mnie zaskoczy. Mądrze postąpiłam. Zresztą jak zawsze.
Uniosłam głowę, patrząc na świecącą tarczę księżyca. Czas na polowanie. W moich oczach zabłysł na nowo płomień rządzy. Zamachnęłam głową, mierzwiąc grzywę i zniknęłam w ciemnych gąszczach.
Jeszcze gdy było ciemno, wróciłam do ogiera. Miał zamknięte oczy co oznaczało, że spał. Jednak był niespokojny. Jego niekontrolowane ruchy to zdradzały. Również mimika. Albo śnił albo dzieje się z nim coś dziwnego. Cóż... ja miewam koszmary prawie codziennie. Nie narzekam. I on raczej też gdy się obudzi będzie się zachowywał jak dotychczas przy rozmowie. Wyglądał mi na kolejnego konia, który zamierza mścić się na świecie, a jednak to nie pasowało mi do sposoby wyrażania się. Takimi to śmierdzi na odległość, a on jakby tylko udawał. Sprawiał pozory. Tak na prawdę był o wiele inny. Widział świat całkiem inaczej. Do takich odczuwam przynajmniej drobny szacunek, ale to nie zmienia faktu, że tacy potrafią być tak samo irytujący jak inni. Wcale nie zamierzałam go teraz krzywdzić. Przynajmniej na razie. Może sobie mieć te swoje magiczne umiejętności.
Zaczęło się rozjaśniać. Słońce powoli wstawało, jednak tutaj promienie słoneczne nie miały szans się przebić. Ogier otworzył oczy.
-Dzień dobry, śpiąca królewno. Jak się spało?- poprawiłam grzywkę opadającą na oczy. Koń powoli przeniósł zmętnione spojrzenie na mnie.
-Dziękuję, dosyć twardawo na tej ziemi, ale w końcu nie mogę mieć do ciebie żalu- rozciągnął się.
-Och, to by było niegrzeczne- pokręciłam głowę z udawaną troską- Ale przejdźmy do rzeczy. Mam do ciebie parę pytań. I możesz nie odpowiadać, ale to chyba by nie miało żadnego sensu. Prawda?- podeszłam bliżej, przekręcając głowę na bok.
-Słucham cię, słonko- na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmiech. Tak samo jak na mojej.
-Nie ukrywam, że mam problem ze spaniem, a więc romantycznie, w świetle księżyca postanowiłam po przechadzać się po lesie. Wiesz... nieproszeni goście zjawiają się tutaj ci chwila. A ja niestety nie jestem zbyt gościnna- pokręciłam głową, zaprzeczając. Ogier zmrużył oczy, próbując wyczytać coś z tego przemówienia- I wiesz na co się natknęłam prócz twojego ogromnego ego? Na ślady kopyt...
-Wiesz... galopowałem po lesie, więc trudno byłoby ich nie zauważyć, ale kontynuuj- przytaknął z obojętną miną.
-Twoje ślady to całkiem inna sprawa. Mam doskonałą pamięć i wzrok. Nawet lepszy od innych. I wiem, że wczoraj były tylko twoje kopyta. Dzisiaj pojawiło się ich więcej- odeszłam znów na wywyższenie i spojrzałam przenikająco w jego oczy- Mówiłeś, że wszyscy, którzy chcieli cię dorwać gryzą już dawno piach. A jednak... jest ktoś kto ciebie szuka. I nie jest jeden. Było ich trzech. Nie widziałam jak wyglądali, ale nie toleruję żadnych gości na moich terenach. A teraz, misiu, powiedz mi. Komu aż tak na tobie zależy? Kto cię ściga?- oparłam delikatnym, lekko ściszonym głosem. Gdy zacznie kłamać, będę wiedziała. Ale jest zbyt inteligentny by wciskać mi bzdury. Widać było, że nie bał się ich, a jednak uciekał. Teraz jakoś nie zważałam na to by im go sprzedać. Bardziej byłam ciekawa jego samego.
Renegade?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz