-Dobra, zobaczymy kto tym razem wygra. Ale ostrzegam... kiedyś to było kiedyś, a dziś... to inna sprawa- po tych słowach klacz wyrwała do przodu zostawiając mnie z tyłu. Choć pozostanie w miejscu w stanie szoku było bardzo kuszące, uznałem, że lepiej będzie próbować ją dogonić.
- Ej, to było nie fair! - zawołałem.
Powoli zaczynałem ją doganiać, choć zdawało się, że wcale jej to nie przeszkadza. Nie miałem jednak zamiaru bardzo jej wyprzedzać - przynajmniej na razie.
Przez większość dystansu szliśmy mniej więcej równo, prowadzenie obejmowaliśmy na zmianę, wyprzedzając się maksymalnie o długość konia.
I w pewnym momencie Havana znacznie przyspieszyła. Trochę mnie to zdziwiło, ale trzymałem swoje tempo wciąż trwając w postanowieniu, aby najwięcej sił zachować na koniec.
Klacz wyprzedziła mnie znacznie i nagle...zatrzymała się.
Dopiero teraz zobaczyłem, że stoi tuż obok umówionej mety - wielkiego burego kamienia. Kiedy do niej dobiegłem, nie mogłem uwierzyć, jak szybko przebyliśmy wyznaczony dystans.
- To...to już?! - spytałem patrząc to na kamień, to na miejsce, z którego przybiegliśmy. To dlatego tak przyspieszyła, podczas gdy ja...ja nie zorientowałem się, jak blisko jest do końca drogi.
- Oj, Cas, cienko u ciebie z formą - zaśmiała się.
Prychnąłem udając urażonego.
- Pff, mógłbym wygrać ten wyścig z kopytem w nosie! Po prostu zatraciłem się w biegu! Dałem ci...- Havana wybuchła śmiechem, nie mogąc już dłużej go wstrzymywać. Moja udawana powaga zniknęła tak szybko, jak się pojawiła. - Oj, no dobra, dobra...wygrałaś, przyznaję. Masz dziewczyno powera!
Zanim usłyszałem odpowiedź, zobaczyłem przed nami zarysy dziwnych, bladych kształtów. Coś jakby...baseny? Ich powierzchnia zdawała się być zrobiona z jasnego kryształu, a tafle zupełnie nieruchome. To musi być jedno z miejsc, o którym opowiadała Havana.
Natychmiast wyprostowałem się i przestałem dyszeć po wymagającej gonitwie. Na mój pysk wkradł się wyjątkowo piękny uśmiech.
- Pani alfo, czy byłaby pani tak miła i oprowadziła nowego członka stada po tych pięknych terenach? - spytałem z szacunkiem pochylając głowę, a kątem oka widząc, jak klacz stara się zachować powagę.
Havciu?
Może trzeba się wybrać po odpowiednie ziółka? :>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz