Promyki słońca zaczęły przygrzewać moją sierść. Z wielkim trudem otwarłem moje oczy i ujrzałem, że nastał świt. Spojrzałem szybko przed siebie. Anastja jeszcze spała. Nie chciałem jej budzić, więc patrzyłem w morze. Fale tego dnia były wyjątkowo wzburzone. Na brzegu zgromadziła się duża ilość piany. Woda wyrzuciła na brzeg wiele muszelek i wodorostów. Słońce było od czasu do czasu przyćmione przez chmury.
- Dzień dobry - usłyszałem głos Anastji. Spojrzałem szybko na nią i lekko się uśmiechnąłem. Była tak samo niewyspana.
- Cześć- odparłem nieco nieśmiało po czym ziewnąłem. - Jak Ci się spało? Obudziłem się w nocy i wydawało mi się, że miałaś koszmar - dodałem skoncentrowany.
<Anastja?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz