Ale jednak bardziej przerażała mnie myśl, że moje ostatnie tchnienie nie będzie ostatecznym końcem. Sprzedałem swoje ciało i co gorsza też duszę tej psychopatce. Mogę umrzeć, ale będę jej. Na zawsze.
Myślę o wszystkim. Żałuję mojego lekkomyślnego życia. Żałuję ale... nic nie da się już zrobić. Nie uratuję się. I skoro tak ma być... niech będzie.
Może kiedyś się jej znudzę i wyśle moją duszę na wieczny odpoczynek?
To nadzieja...nadzieja z którą wydaję ostatnie tchnienie. Powieki opadły, oddech się urwał. Czy to koniec, czy dopiero początek...?
Sharee?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz