Deszcz powoli się uspokajał, a księżyc zaczął świecić coraz jaśniej. Noc była piękna. Gwiazdy wydawały się być bliżej ziemi niż dotychczas. Spojrzałem w niebo i zamknąłem oczy. Rzadko kiedy jakiś koń mógł pozwolić sobie na taką chwilę spokoju. Wsłuchiwałem się w szum drzew, delektowałem się ciszą, jaka panowała w tym momencie.
- Dawno nie czułem się tak wolny - powiedziałem szeptem. Spojrzałem na Anastję, która się do mnie uśmiechnęła. Obydwoje nie zaznaliśmy wolności w naszych młodzieńczych latach. Nasze przeżycia był zupełnie od siebie różne, jednak sprowadzały się do jednego. Cieszyłem się, że znalazłem stado, które mnie przyjęło tak ciepło.
- Masz jakieś plany jak chciałabyś spędzić tą noc? - zapytałem lekko speszony.
<Anastja?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz