Obudziłem się wcześniej rano. Na dworze panował półmrok, a słońce zaczęło powoli wychodzić z nad horyzontu. Spojrzałem na Kaskadę, która spała obok mnie. Wydawała się być bardzo spokojna.
Poszedłem na polanę, aby uporządkować swoje myśli. Wiedziałem, że Kaskada jest klaczą, której nie chcę zostawiać. Była dla mnie dosłownie wszystkim. Nie wiedziałem tylko jak ubrać to wszystko w słowa i przekazać jej.
Wróciłem do jaskini i z ulgą zobaczyłem, że Kaskada jeszcze tutaj jest i dalej śpi. Ułożyłem się naprzeciwko niej, jednak w momencie, kiedy się położyłem ona otwarła oczy.
- Dzień dobry - odparłem po chwili uśmiechając się do niej.
<Kaskada?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz