Gdybym po takim upadku nie był cały w błocie dopiero byłbym zdziwiony. Na całe szczęście nic więcej mi nie było. ' Ja to jednak mam szczęście '- pomyślałem. Nic mnie bolało. Przez błoto wyglądałem pewnie jak żywa figurka z gliny. Sarita zresztą podobnie. Na nasze szczęście zaczął nas już obmywać deszcz. Właściwie już nie deszcz a ulewa.
- Lubię jak pada. - mówię spokojnie, gdy staramy się wyjść z tego błota. Niestety to chyba początek bagnistych terenów.
- Naprawdę? - spytała Sarita
- Tak... Deszcz ożywia wszystko dookoła. Ostatnio były zbyt wielkie upały a taki deszcz to jest cud. Jak na pustyni. - stwierdzam.
Sarita?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz