Brak reakcji, jakiejkolwiek... chociaż najmniejszej. Wydaje mi się, że i ona nie wie czy się odezwać. Można by było uznać zderzenie za całkowitą winę warunków atmosferycznych i odejść w swoje strony. Lecz to nie tędy droga, coś każe mi zostać... tylko co? Jestem całkowicie spokojny, więc to nie może być psychopata we mnie... więc co?
- Mgła. - mówię nagle, zaskakując przy tym nie tylko ją ale i siebie.
Klacz uniosła głowę i popatrzyła na mnie dziwnie. Po chwili cicho powtórzyła moje słowa:
- Mgła.
Pokiwałem głową. Dobrze. Mgła. M.G.L.A.
- Na to wygląda. - mówię jeszcze.
Lune Onesta? To świr, nie przeczę, ale w głębi nie aż taki świr.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz