Szłam sobie spokojnie po mglistej polanie zastanawiając się co
porabia teraz Tyrion... Mój najlepszy przyjaciel i jedyna osobą z którą połączyła
mnie pewna więź. Martwiłam się o niego coraz bardziej. Pamiętałam ten okropny
dzień w którym się dowiedziałam że odszedł ze stada z nieznanych powodów... Od
tamtego czasu nie było dnia żebym o nim nie myślała. Co robi? Czy nic mu nie
jest? Czy dobrze mu się wiedzie? Mimo że moje życie trochę się zmieniło na
leprze gdy dołączyłam do tego stada, to ból serca jednak pozostał. Moje żałosne
rozmyślenia przerwało nagłe, silne i gwałtowne uderzenie w bok. Upadłam z
hukiem na ziemię razem z osobą, która spowodowała to zamieszanie. Powoli się otrząsnęłam
i wstałam. Spojrzałam w stronę konia, który mnie tak boleśnie przewrócił i
ujrzałam karego ogiera. I znowu ogier?! Czemu ostatnio ciągle trafiam na
ogiery? Eh... Co za upierdliwa sytuacja! Nie miałam nawet ochoty z nim
rozmawiać, więc nie czekając na reakcje ogiera, zaczęłam się oddalać. Nie znałam tego ogiera a od nieznajomych najlepiej trzymać się z daleka. Chociaż był troszkę może podobny do... Nie! To raczej nie możliwe. Potrząsnęłam głową i przyspieszyłam nieco kroku.
< Omen? Widzę że zaczynam ściągać "prawie" psychopatów xd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz