środa, 6 lipca 2016

Od Omena - Cd. Kazury

Szara, dość niska klacz stojąca obok karej wariatki ma żywioł magii, i to tak ściśle rozwinięty! Zaczęła we mnie grzebać. W moim życiu. W.. moim braku wspomnień. Przegląda mnie jak książkę. Jakbym był przedmiotem do oglądania.
Jestem wściekły. Puszczam się w stronę klaczy i już zamierzałem ją nieźle poturbować gdy nagle mnie zmroziło. I to już nie Lune Onesta. To moje wspomnienia. Żywe i prawdziwe.
Wspomnienia ukłuły mnie w serce. W ogłuszone sumienie. Trzęsę się. Cały drżę.
***
Na swoich kopytach mam krew dwóch koni. Jestem mordercą, nie tylko z nazwy zawodu jakim się zajmuję. Pod tym imieniem wykończyłem pewnego niedoszłego samobójcę. On sam nie miał serca się zabić a ja mu pomogłem. Tyle, że nie tak jak chciał. Skopałem go nieźle po czym rozciąłem mu brzuch czymś ostrym. Patrzyłem jak umiera w cierpieniach. Śmiałem się. Bo to było śmieszne. Tak zabawnie się turlał w męczarniach.
W tamtym, odległym... Kim byłem? Czy dobrze wychowanym i ogółem porządnym facetem? Dlaczego więc mam na sobie czyjąś krew? Kogo zabiłem i dlaczego?
***
To bzdura! Nie wierzę w to! Nie mogłem być kimś innym, od zawsze byłem Omenem. Mordercą bez serca i duszy. Istnieje inne wytłumaczenie tego wszystkiego. Ta szara klacz też zwariowała.
Otwieram oczy. Patrzę na obie klacze po czym pluje w twarz tej szarej manipulatorce.
- Szmata. - stwierdzam z pogardą  - Jestem Omen. Zawsze nim byłem.
Słyszę łkanie Lune Onesty. Ciekaw jestem skąd wstrząsnęła tą tutaj. Chyba z psychiatryka.
Szara po chwili się odezwała do Lune Onesty:
- Mów do niego. Zdaje mi się, że możesz mu w ten sposób pomóc. Resztę zrobię sama.

Lune Onesta?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz