Wracałam do siebie całkowicie ogłuszona i lekami i reakcją Arota. Czułam się jakby ktoś odebrał mi wszystkie siły. Nie no, super. Najpierw mówi, że mogę na niego liczyć a potem się ulatnia. Tak, ogierom nie warto ufać. Całe szczęście, że jeszcze się mocno nie zakochałam. Była duża szansa, że mi minie a po czymś takimi jeszcze większa. Oczywiście zakochana w nim część mnie próbowała go tłumaczyć. Może i źle się poczuł ale mógł to powiedzieć. Nie chciałam już o nim myśleć.
Weszłam do jaskini i padłam na twarde podłoże. Zaczęłam płakać. Widocznie zawsze będę sama. Nie jestem godna niczyjej miłości. Mordercy nie mogą liczyć na szczęście! A przecież zabiłam Awansa. Tego się nie wyprę.
Boję się. Boję się samotności ale wolę to niż cierpienie. Może powinnam tu zostać na wieki? Tak, to właściwa droga.
Arot?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz