Patrzyłem jak Kaskada oddala się ode mnie. Nie wiedziałem co mam robić, jak mam się zachować. Prawda jest taka, że niezwykle ją zraniłem. Jak mogłem być aż tak egoistyczny i samolubny. Nie zawsze każdy musi być zły, a ja postawiłem nad nią kreskę przed zapytaniem jej o cokolwiek.
Nie mogłem zakończyć tego w taki sposób, musiałem jej pomóc. Pewnym krokiem ruszyłem za Kaskadą aż w końcu ją dogoniłem.
- Czekaj - powiedziałem zagradzając jej drogę, jednak zrozumiałem, że nie mogę więcej dawać jej egoistycznych rozkazów - proszę - dodałem łagodnie patrząc jej w oczy. Kaskad wyglądała jak cień dawnej siebie. Nie chciałem jej oglądać w tym stanie, chociaż sam się do niego przyczyniłem.
- Przepraszam - westchnąłem - tak bardzo cię przepraszam. Nie wiedziałem o co chodzi, nie powinienem od razu sugerować, że jesteś tą złą - powiedziałem powoli patrząc jej prosto w oczy - Nie pozwolę żeby ktoś cię skrzywdził - dodałem cicho. Wiedziałem, że nie mogę zdziałać wiele, ale miałem nadzieję, że Kaskada wybaczy mi moje wcześniejsze zachowanie. Rzadko kiedy przepraszałem, ale na tej sprawie niezwykle mi zależało.
- Proszę, powiedz coś - odparłem cicho.
<Kaskada?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz