Noc minęła bardzo szybko. Powoli, ospale wstawał dzień. Mglista poświata otulała delikatnie moje ciało niczym jedwabny szal. Noc spędziłam na łące, pod drzewem. Moje poszukiwania jaskini wydawały się daremne. Nie ukrywam, przydałoby się wreszcie znaleźć schronienie. Nie wiadomo czy nie napadnie mnie jakiś zwierz i nie rozerwie gardła. Nie mogę być spokojna śpiąc w tym miejscu, to zdecydowanie zbyt niebezpieczne.
Wstałam. Nastawiłam uszu i rozejrzałam się. Czysto. Można iść. Zrobiłam krok przed siebie, lecz po chwili zawahałam się. A co jeżeli spotkam kogoś lub coś? Pokonałam jednak strach przed konfrontacją z drugą istotą i ruszyłam powolnym krokiem przed siebie.
Spacerowałam po okolicy ciągle będąc czujna. Nic nie wydawało się podejrzane, więc korzystałam z uroku dnia. Nim się spostrzegłam - zaczęło się ściemniać. No tak, zima (przynajmniej powinna być). Po raz kolejny zaczęłam wodzić wzrokiem za jaskinią lub niedźwiedzią gawrą możliwą do rozkopania.
Jakież było moje szczęście kiedy ujrzałam właśnie poszukiwany obiekt. Natychmiast pognałam w jego stronę. Było to niesamowicie nieprzemyślane, mogłam narazić się przecież na atak jakiegoś zwierzęcia. Wpadłam do groty i rozejrzałam się. Wyglądała na dawno opuszczoną. Była urządzona. No, powiedzmy.
Na ziemi leżało rozrzucone siano, z którego zrobiłam posłanie. Aranżację całego mieszkanka zostawiłam na jutro. Było ciemno, więc ułożyłam się do snu.
Obudziłam się. Gwałtownie otworzyłam oczy. Przede mną stał kary koń. Na jego pysku malowała się złość. Kary koń.. ogień w oczach... 4 lata temu...
Przerażona zaczęłam krzyczeć, chciałam uciekać, ale koń stał tuż nade mną. Nie miałam szans. Wspomnienia wracały, po moim policzku mimowolnie pociekła łza.
-Proszę, nie rób mi nic złego... -wydukałam przestraszona.
<Contessimo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz