Ucieszyło mnie to bardzo, no ale...żaden z nas nigdy nie zaznał zapewne ani odrobiny nawet matczynej miłości. Więc jedyne, co wydawało mi się stosowne, to przytulić Lilith, moją piękną towarzyszkę. Taką od serca, na zawsze. Nie wiem ile minęło czasu, ale przyszła po mnie sama Black Meadow. Z początku była wściekła, ale kiedy zobaczyła, że jesteśmy w uścisku, jej lodowate serce musiało się rozmiękczyć. Przyglądała się nam dłuższą chwilę, a potem już musiałem iść...
- Do jutra Lilith.
Uśmiechnąłem się wdzięcznie. Poszliśmy z Black do jaskini długo rozmawiając.
- Widzę, że masz przyjaciółkę. Cieszy mnie to.
Powiedziała odrzucając głową swoją czarną, bujną grzywkę.
- Ona nie jest tylko przyjaciółką. To najlepsza towarzyszka świata, mogę z nią o wszystkim porozmawiać, poza tym jest piękna.
Odpowiedziałem, co wprawiło moją siostrę w osłupienie.
- Myślisz, że to miłość?
Powiedziała z wrażenia.
- Myślę, że nie znam miłości. I ona też. Ale kiedy już będziemy trochę starsi, może to zrozumiemy...
W tym czasie wchodziliśmy już do jaskini. Dziś mleko z owsem na kolację. Moja ulubiona potrawa, ale nawet dziś smakowała trochę inaczej. Spało mi się też lepiej, aczkolwiek...czegoś mi brakowało. Zasnąłem jednak kamiennym snem, a obudziłem się nazajutrz.
***
Po śniadaniu oczywiście pierwsze co zrobiłem to pobiegłem do jaskini Lilith. Chciałem zrobić klaczy niespodziankę. Na drzewie obok jej jaskini namalowałem ogniste serce, które zgasiło się o dziwo na mój znak. Zostawiło piękny, czarny znak na drzewie. Uciekłem rzucając tylko kamień do jaskini, aby wiedziała, że coś dla niej mam. No i się doczekałem. Czego? Metalowego serduszka, które też zostało wrzucone mi do jaskini. Pognałem do niej patrząc w ziemię, aż ostatecznie spotkaliśmy się w połowie dróg.
- Hej, Lilith. Mam wspaniały pomysł na miejsce, do którego możemy się wybrać. Co powiesz na Łąkę Pragnień?
<Lilith? Nawijamy z tymi opowiadaniami XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz