- Czemu tak myślisz? - spytałam.
- Bo nowe konie nie rzucają się od tak po prostu z urwiska. –
odparł logicznie.
- Masz racje. Przepraszam ale zmęczenie trochę otępia mi
umysł… Siadaj! – zachęciłam go.
Ogier bez wahania usiadł obok mnie i oboje przez chwile
wpatrywaliśmy się w wodę… Wydawała się być spokojna lecz zarazem agresywna.
- Po co Midway miałaby zabijać Awansa? – spytałam.
- No wiesz… mam pewne przypuszczania… - powiedział niepewnie.
- Daj spokój! Przecież wiesz że mi możesz o wszystkim powiedzieć.
– powiedziałam nagle i spojrzałam ogierowi w oczy, a serce zaczęło mi szybciej
bić.
- No bo… - wahał się. – Ech… Przypuszczam że Awans… No
wiesz! Mógł trochę uprzykrzać Midway życie. – odparł lekko ponuro.
Przez chwilę gapiłam się w jego oczy, próbując nadążyć myślami,
o co mu chodzi… I nagle bingo! Olśniło mnie!
- Na pewno chodziło o zaczepianie klaczy i coś z tego
prawda? – spytałam dla ostrożności.
- No wiesz… Awans był w pewien sposób draniem… Nie ukrywam. –
powiedział - Jednak wydaje mi się że po prostu wykorzystywał klacze i sprawiał
im cierpienie. – powiedział.
- Masz rację... - powiedziałam cicho. - Słuchaj! Jeśli będziesz potrzebował pomocy, to możesz na mnie liczyć! - powiedziałam i się uśmiechnęłam.
< Tyrion? >
To nie fajnie ;-;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz