Ten koń zwariował. Wszedł jakby nigdy nic do lodowatej wody.
-Zwariowałeś?! Wyziębisz organizm, to prowadzi do hipotermii!
Widziałam jak trzęsie się z zimna, lecz powiedział:
-Zaraz mi przejdzie, jest przecież ciepło.
Tak, zdecydowanie. Zimowa temperatura licząca kilka stopni sprzyjała kąpieli w jeziorze. Nic tylko się chlapać. Żyć, nie umierać!
-Nic ci nie przejdzie, póki się nie ogrzejesz!
Nie wiedziałam co mam robić. Nagła zmiana temperatury ciała mogła naprawdę niekorzystnie wpłynąć na zdrowie Contesima. Nigdzie nie było widać żadnej jaskini, groty, żywej duszy. Nic! Co trzeba mieć w głowie, żeby wejść do wody o tej porze roku?! Jak piłam, wręcz czułam osadzające się na chrapach kryształki lodu.
Podeszłam do ogiera. Dotknęłam do lekko nosem. Był lodowaty. Przez moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
Na jego twarzy nagle pojawiło się zdziwienie.
-Co ty właśnie zrobiłaś? -zapytał z, można powiedzieć, przerażeniem w oczach.
Speszona natychmiast rzuciłam:
-Tylko... tylko cię dotknęłam, by sprawdzić temperaturę...
-Jesteś medykiem?
-Nie, skąd.
Patrzyłam na niego zdumiona.
-Kiedy mnie dotknęłaś, poczułem bijące od ciebie ciepło.
-Normalne. -zaśmiałam się- Ja nie wskoczyłam jak wariatka do lodowatego stawu. Tobie jest zimno, więc naturalnie czujesz ciepło.
-Nie, nie takie. Nagle zrobiło mi się gorąco.
Zaśmiałam się ponownie. Wytłumaczyłam mu to przecież wcześniej.
-Jaki masz żywioł?
-Jakie mam co? -przekręciłam głowę ze zdziwienia mówiąc to.
-Żywioł. Takie coś, nad czym włada każdy koń. Z nim wiążą się moce...
-Ee... chyba nie mam żywiołu... W każdym razie nigdy nie został odkryty. -odparłam nadal zdziwiona jego słowami.
-Już został. -powiedział z uśmieszkiem.
-Hmm?
<Contesimo? :D>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz