Spojrzałem na klacz znudzonym wzrokiem
- Już dawno jestem na dnie - stwierdziłem kwaśno - Ale dla ciebie jest jeszcze szansa, a zaprzepaścisz ją spędzając ze mną czas
Prychnęła, wyraźnie dając do zrozumienia, że za nic ma moje słowa. Pokręciłem pyskiem i wróciłem do jedzenia marchewek. Nigdzie się nie wybierałem, po prostu chciałem spokoju. I ciszy. Niestety, niektóre konie nigdy tego nie zrozumieją, nieważne jak będę się starać, więc po prostu trzeba to przemilczeć.
- Nie wyglądasz na konia, który stracił wszystko - powiedziała, stając za mną
- Nie straciłem wszystkiego - podniosłem pysk i obróciłem go tak, aby na nią spojrzeć - Ja z tego zrezygnowałem dobrowolnie.
Podeszła do mnie, stając obok mnie. Chciała widocznie coś powiedzieć, ale chyba zmieniła zdanie, bo się nie odezwała. Znów schyliłem pysk i teraz zacząłem skubać trawę.
(Alogia?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz