-Mojego pokroju? -wygiąłem kąciki ust na kształt uśmiechu. -Jestem zwykłym, nieprzeciętnym koniem. Jesteś klaczą - nakazane mi było godnie cię przywitać. Poza iście ''dworską'' etykietą nie wyróżniam się niczym.
-Wysoko ustawiony konik, który świata poza sobą nie widzi?
-Ta ironia była zbędna... -fuknąłem. -Nie jestem żadnym narcyzem.
-Dobrze, przepraszam. A więc kim?
-Zwykłym gniadoszem, który wybrał się na spacer, coś jeszcze? -tym, razem ja lekko zadrwiłem z ironicznym uśmieszkiem na pysku.
Przymrużyła oczy. Westchnąłem.
-Czego tu szukasz? To jedno z najrzadziej odwiedzanych miejsc w stadzie. -zapytałem.
-Świętego spokoju.
-To może ja już pójdę zostawiając ciebie i twój święty spokój?
-Teraz ty nie musisz być taki cyniczny... -mruknęła.
-Wybacz, mada... Alogio. -uśmiechnąłem się, tym razem bez cienia ironii. Całkowicie szczerze.
<Alogia>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz