Ciekawiła mnie ta klacz. Może to dlatego, że spała w mojej jaskini, a może dlatego, że różniła się od reszty koni. Nieważne z jakiego powodu, stwierdziłem, że jestem jej winny oprowadzenie po stadzie, w końcu to przeze mnie się nie wyspała. Co z tego, że ja przez nią też chodziłem jak zombie? Następnej nocy będę spać.
- A więc chodźmy - podniosłem się ciężko, otrzepałem z kurzu i zwiesiłem pysk, aby skubnąć trochę siana z posłania, na którym leżała Slava.
Ona również wstała. Była podobnie jak ja cała pokryta kurzem, więc stwierdziłem, że najlepsze miejsce do którego mogę ją zabrać to Skalne Jezioro. Można się tam umyć, napić, a nie jest to często odwiedzane miejsce przez członków stada.
- To gdzie idziemy? - spytała, machając ogonem na boki
- Skalne Jezioro - odparłem, widząc jednak jej pytające spojrzenie dodałem: - Sama zobaczysz.
(Slava?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz