niedziela, 21 lutego 2016

Od Lune Onesty

Obudziłam się wcześnie rano, tak jak zwykle. Lecz tym razem towarzyszył mi skutek. Mianowicie dlatego że dowiedziałam się że Tyrion odszedł ze stada… Dowiedziałam się o tym od Havany, którą spotkałam wczoraj wieczorem, gdy go szukałam i wtedy dowiedziałam się, że Tyrion odszedł z niewiadomych przyczyn.
Zdziwiło mnie czemu nic mi o tym nie powiedział…. Ostatnio mi mówił o takich rzeczach ale jak widać nie miał chyba czasu… albo po prostu to nie w jego stylu było się żegnać… Naprawdę nie wiem. W każdym razie zmartwiłam się tym, czemu odszedł bez słowa. Martwiłam się o niego i nie ukrywałam tego przez Havana, ale ta mnie zapewniła że poradzi sobie w stu procentach.
Chwilę jeszcze w tedy porozmawiałam z klaczą, po czym poszłam w stronę Zatoki Gwiazd. Stanęłam na niedużym klifie, z którego było widać najlepiej nocne niebo i przypomniałam sobie ostatnią rozmowę z Tyrionem, która miała miejsce właśnie tutaj.
Pamiętam jak go zapewniłam że może na mnie liczyć w każdej sytuacji, jak na przyjaciela przystało. W tedy bardzo martwił się o Midway, jak się zmieniła. Pamiętałam jak go zapewniłam na koniec, że może kiedyś znowu wróci na właściwą drogę…
Może coś w naszej rozmowie go rozzłościło? Nie… Nie uwierzę w to. – pomyślałam od razu i potrzepałam  głową, żeby odsunąć od siebie te ponure myśli.
W tedy zobaczyłam Midway i Contessimo! Śmiali się i rozmawiali o czymś. Zdziwiło mnie to, że klaczy wydawała się być w pełni rozluźniona i w pewien sposób szczęśliwa…
Jak widać, klacz zaczynała komuś ufać z ogierów.
Oboje szli po plaży a ja miałam na nich widok z góry, ale zaraz przeniosłam swój wzrok ku gwiazdom. Chyba ni muszę mówić gdzie moje myśli powędrowały… Do mojego przyjaciela; który błąkał się gdzieś sam po świecie. Miałam nadzieje że nic mu się nie stało…
Nagle poczułam że ktoś się zbliżył za moimi plecami! Jak widać zamyśliłam się tak bardzo, że nie usłyszałam nawet zbliżających się w moją stronę Contessimo i Midway, którzy jak było widać, też chcieli popatrzeć z tego samego miejsca, w którym ja obecnie siedziałam.
Nagle kroki ustały  a ja obróciłam się w ich stronę przodem.
Zdziwiony ogier od razu powiedział:
- O! Lune… Skoro Ty tu jesteś, to poszukamy sobie innego miejsca. – powiedział szybko.
- Nie… Spokojnie! Właśnie zaczynałam się zbierać. – powiedziałam spokojnie, po czym się podniosłam i spokojnie ruszyłam przed siebie, ale jeszcze na chwilę przystanęłam i powiedziałam do nich jeszcze – Bawcie się dobrze! – rzuciłam jeszcze, uśmiechnęłam się do nich i ruszyłam w swoją stronę.
Midway chyba była zdziwiona moją reakcją, że nie zaczęłam jej atakować czy coś, ale nie miałam ku temu powodu. Skoro znalazła sobie kogoś, z kim może porozmawiać itp., to ja nie miałam zamiaru jej tego psuć. Zważywszy, że ostatnio chyba nie za bardzo była szczęśliwa, że ostrzegliśmy przed nią wszystkie konie, po ostatniej awanturze, jaka miała miejsce kilka tygodni temu… Nieważne!
Nagle usłyszałam głos klaczy za sobą i do mnie podbiegła co mnie zszokowało!
- Lune czekaj! – podbiegła lekko zdyszana.
- O co chodzi Midway? – spytałam spokojnie.
- Nie widziałaś może Tyriona? Albo nie idziesz do niego teraz? – spytała lekko chyba zakłopotana swoim pytaniem.
- Midway… - zaczęłam spokojnie – Tyrion odszedł wczoraj ze stada. – odparłam.
- Co?! - zdziwiła się. – Dlaczego? – zapytała, co wprawiło mnie w jeszcze większy szok!
- Nie wiem… Dowiedziałam się tego od Havany… Nic mi nie mówił, że chce odejść. – odparłam szybko. - Może nie lubi się żegnać. – powiedziałam jeszcze.
O co w tym chodziło? Czyżby klacz zaczęła się martwić o losy swego brata? Może faktycznie zaczynała się zmieniać…. W duchu się lekko ucieszyłam.
- Nie martw się – powiedziałam. – Na pewno sobie poradzi. – powiedziałam i dodałam jeszcze – Trzymaj się! Ja już wam nie będę przeszkadzać… - powiedziałam i spojrzałam w stronę ogiera, który czekał na klacz. Ona zrobiła to samo co ja, lecz nie powiedziała już nic więcej. Bo i po co?! Nie będzie się przecież wylewać przed obcą jej osobą! Zwłaszcza po niedawnym konflikcie…
Wyminęłam klacz i poszłam w tedy w swoją stronę, zostawiając ich samych.
***
Tamten wieczór był wyjątkowo dziwny! Pełen niespodzianek, jeśli można to tak nazwać… Poszłam na pastwisko, gdzie zaczynały się powoli zbierać konie, które tak jak ja, były głodne. Zima powoli zaczynała ustępować, co sprawiło że z ziemi, zaczynała wyrastać nowa trawa. Powietrze było rześkie a słońce ogrzewało jeszcze z lekka zamarzniętą ziemię. Gdy już się posiliłam, poszłam jak zwykle pochodzić po terenach… Czasami miałam wrażenie, że nie robię nic innego tylko rozmyślałam i snuję się gdzie bądź! W tedy usłyszałam jakieś dziwne dźwięki! Stanęłam na chwilę w milczeniu i nasłuchiwałam. Gdy zlokalizowałam źródło dźwięku, powoli i ostrożnie ruszyłam w jego kierunku.Ciekawiło mnie co to za zwierzęta mogły wydawać takie dźwięki, bo na pewno nie należały do żadnego konia, wilka czy niedźwiedzia...

< CDN >
PS: Midway? Mam nadzieję, że się nie obrazisz że dodałam Cię do mojego opka c; 

1 komentarz: