Obudziłam się wcześnie rano, tak jak zwykle. Lecz tym razem
towarzyszył mi skutek. Mianowicie dlatego że dowiedziałam się że
Tyrion odszedł ze stada… Dowiedziałam się o tym od Havany, którą
spotkałam wczoraj wieczorem, gdy go szukałam i wtedy dowiedziałam
się, że Tyrion odszedł z niewiadomych przyczyn.
Zdziwiło mnie czemu nic mi o tym nie powiedział…. Ostatnio mi
mówił o takich rzeczach ale jak widać nie miał chyba czasu…
albo po prostu to nie w jego stylu było się żegnać… Naprawdę
nie wiem. W każdym razie zmartwiłam się tym, czemu odszedł bez
słowa. Martwiłam się o niego i nie ukrywałam tego przez Havana,
ale ta mnie zapewniła że poradzi sobie w stu procentach.
Chwilę jeszcze w tedy porozmawiałam z klaczą, po czym poszłam
w stronę Zatoki Gwiazd. Stanęłam na niedużym klifie, z którego
było widać najlepiej nocne niebo i przypomniałam sobie ostatnią
rozmowę z Tyrionem, która miała miejsce właśnie tutaj.
Pamiętam jak go zapewniłam że może na mnie liczyć w każdej
sytuacji, jak na przyjaciela przystało. W tedy bardzo martwił się
o Midway, jak się zmieniła. Pamiętałam jak go zapewniłam na
koniec, że może kiedyś znowu wróci na właściwą drogę…
Może coś w naszej rozmowie go rozzłościło? Nie… Nie uwierzę
w to. – pomyślałam od razu i potrzepałam głową, żeby
odsunąć od siebie te ponure myśli.
W tedy zobaczyłam Midway i Contessimo! Śmiali się i rozmawiali
o czymś. Zdziwiło mnie to, że klaczy wydawała się być w pełni
rozluźniona i w pewien sposób szczęśliwa…
Jak widać, klacz zaczynała komuś ufać z ogierów.
Oboje szli po plaży a ja miałam na nich widok z góry, ale zaraz
przeniosłam swój wzrok ku gwiazdom. Chyba ni muszę mówić gdzie
moje myśli powędrowały… Do mojego przyjaciela; który błąkał
się gdzieś sam po świecie. Miałam nadzieje że nic mu się nie
stało…
Nagle poczułam że ktoś się zbliżył za moimi plecami! Jak
widać zamyśliłam się tak bardzo, że nie usłyszałam nawet
zbliżających się w moją stronę Contessimo i Midway, którzy jak
było widać, też chcieli popatrzeć z tego samego miejsca, w którym
ja obecnie siedziałam.
Nagle kroki ustały a ja obróciłam się w ich stronę
przodem.
Zdziwiony ogier od razu powiedział:
- O! Lune… Skoro Ty tu jesteś, to poszukamy sobie innego
miejsca. – powiedział szybko.
- Nie… Spokojnie! Właśnie zaczynałam się zbierać. –
powiedziałam spokojnie, po czym się podniosłam i spokojnie
ruszyłam przed siebie, ale jeszcze na chwilę przystanęłam i
powiedziałam do nich jeszcze – Bawcie się dobrze! – rzuciłam
jeszcze, uśmiechnęłam się do nich i ruszyłam w swoją stronę.
Midway chyba była zdziwiona moją reakcją, że nie zaczęłam
jej atakować czy coś, ale nie miałam ku temu powodu. Skoro
znalazła sobie kogoś, z kim może porozmawiać itp., to ja nie
miałam zamiaru jej tego psuć. Zważywszy, że ostatnio chyba nie za
bardzo była szczęśliwa, że ostrzegliśmy przed nią wszystkie
konie, po ostatniej awanturze, jaka miała miejsce kilka tygodni
temu… Nieważne!
Nagle usłyszałam głos klaczy za sobą i do mnie podbiegła co
mnie zszokowało!
- Lune czekaj! – podbiegła lekko zdyszana.
- O co chodzi Midway? – spytałam spokojnie.
- Nie widziałaś może Tyriona? Albo nie idziesz do niego teraz?
– spytała lekko chyba zakłopotana swoim pytaniem.
- Midway… - zaczęłam spokojnie – Tyrion odszedł wczoraj ze
stada. – odparłam.
- Co?! - zdziwiła się. – Dlaczego? – zapytała, co wprawiło
mnie w jeszcze większy szok!
- Nie wiem… Dowiedziałam się tego od Havany… Nic mi nie
mówił, że chce odejść. – odparłam szybko. - Może nie lubi
się żegnać. – powiedziałam jeszcze.
O co w tym chodziło? Czyżby klacz zaczęła się martwić o losy
swego brata? Może faktycznie zaczynała się zmieniać…. W duchu
się lekko ucieszyłam.
- Nie martw się – powiedziałam. – Na pewno sobie poradzi. –
powiedziałam i dodałam jeszcze – Trzymaj się! Ja już wam nie
będę przeszkadzać… - powiedziałam i spojrzałam w stronę
ogiera, który czekał na klacz. Ona zrobiła to samo co ja, lecz nie
powiedziała już nic więcej. Bo i po co?! Nie będzie się przecież
wylewać przed obcą jej osobą! Zwłaszcza po niedawnym konflikcie…
Wyminęłam klacz i poszłam w tedy w swoją stronę, zostawiając
ich samych.
***
Tamten wieczór był wyjątkowo dziwny! Pełen niespodzianek,
jeśli można to tak nazwać… Poszłam na pastwisko, gdzie
zaczynały się powoli zbierać konie, które tak jak ja, były
głodne. Zima powoli zaczynała ustępować, co sprawiło że z
ziemi, zaczynała wyrastać nowa trawa. Powietrze było rześkie a
słońce ogrzewało jeszcze z lekka zamarzniętą ziemię. Gdy już
się posiliłam, poszłam jak zwykle pochodzić po terenach…
Czasami miałam wrażenie, że nie robię nic innego tylko
rozmyślałam i snuję się gdzie bądź! W tedy usłyszałam jakieś
dziwne dźwięki! Stanęłam na chwilę w milczeniu i nasłuchiwałam.
Gdy zlokalizowałam źródło dźwięku, powoli i ostrożnie ruszyłam
w jego kierunku.Ciekawiło mnie co to za zwierzęta mogły wydawać takie dźwięki, bo na pewno nie należały do żadnego konia, wilka czy niedźwiedzia...
< CDN >
PS: Midway? Mam nadzieję, że się nie obrazisz że dodałam Cię do mojego opka c;
Midway się nie obraża c:
OdpowiedzUsuń