Ponownie zaczęłam go atakować, jednak już po chwili kazał mi przestać.
- Nie starasz się - rzekł, mrużąc oczy
Westchnęłam. Nie potrafiłam wyobrazić sobie wroga. Miałam ich wielu, ale żaden z nich nie był wyjątkowy. Większość z nich od siebie się nie różniła. Więc którego miałam postawić przed sobą, aby go za wszelką cenę zabić? I nagle przypomniały mi się te wszystkie dni, kiedy chowałam się przerażona, gdy drżałam, bojąc się wyjść z mojej kryjówki, nie mogłam uciec, zawsze mnie znajdywała.
Spojrzałam na Ferguna, wyobrażając sobie ją. Kara jak węgiel maść, puste oczy, dym z chrap. I lekki uśmiech, jakbym była dzieckiem, które coś przeskrobało. Zaatakowałam z całą moją siłą. Po chwili przestałam, patrząc z wyczekiwaniem na ogiera.
- I jak? - spytałam, prychając
O dziwo, nie byłam zmęczona.
(Black Angel? brak weny :/)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz