Popatrzyłem prosto w błyszczące nieznanym mi jeszcze blaskiem oczy Lilith. Zgadzałem się w pełni z jej opinią o przeznaczeniu.
- Masz rację.
Powiedziałem więc.
- Właśnie tak jest z naszą przyjaźnią...
Oczy klaczy nadal świeciły jak dwa lampiony, moje też zaczynały.
- Lilith...w moim przypadku to jest coś bardzo skomplikowanego. Żeby dojść do takiego stanu ze mną trzeba być kimś wyjątkowym. - tu powiększyły jej się źrenice - Ty jesteś kimś wyjątkowym. Zmieniłaś moje życie i mnie - osieroconego, odrzuconego ogiera - na lepsze. Nie mam pojęcia, jak przyjaźń mogła tak szybko się rozwinąć. Lilith...wiedz, że od początku czułem coś więcej. Wiem, że to takie źrebięce, ale przecież niedługo i my dorośniemy i zrozumiemy nieco więcej...
<Lilith?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz