Uf...kamień spadł mi z serca. Ta nieznana mina klaczy...ale w końcu jakoś się domyśliłem, że to wszystko nie skończy się jakoś dramatycznie. Kiedy usłyszałem, że jest szczęśliwa, też się ucieszyłem.
- Napędziłaś mi stracha, Lilith. Myślałem po prostu, że inaczej zareagujesz...widzisz, nie jestem doświadczony co do emocji...
Odpowiedziałem. Ta popatrzyła na mnie i przytuliła mnie.
- Nie chciałam wyglądać aż tak okrutnie.
Usłyszałem.
- Nie, nie wyglądałaś, to ja sobie tak wyobraziłem.
Zaśmiałem się już wyciągając z jej grzywy słomę.
- Lilith, a czy ty mówiłaś o mnie twojej...opiekunce? Bo chyba matce nie...
<Lilith?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz