Zdziwiło mnie nagłe zachowanie ogiera. Przestraszył się krakania wron? Cóż, każdy ma jakąś fobię, ja w jego wieku strasznie bałem się drzew, które nie miały liści. Zawsze tak stresował mnie odgłos łamania ich kruchych gałęzi. Powiedział to trochę inaczej. Są różne konie i różnie by na taką wiadomość zareagowały. Tylko by się wygłupił przed jakimś egoistycznym lalusiem, który to niczego się nie boi. Ja - nie wiem dlaczego - dla każdego byłem jak ojciec. Próbowałem zawsze pocieszyć, przełamać strach...ale nie. Teraz nie mogłem, bo to ja wyszedłbym na głupka.
- Rozumiem.
Odparłem więc łagodnym głosem.
- Ale się zmęczyłem.
Zaśmiał się już ogier. Dyszał wciągając nozdrzami bardzo dużo powietrza. Po chwili ciszy powiedziałem:
- Odpocznij, powiedz, kiedy możemy iść.
Starałem się być wyrozumiały, a w sumie nie musiałem się starać - jak wcześniej wspomniałem dla każdego jestem jak ojciec co mnie nie pociesza.
- Już możemy iść.
Usłyszałem po chwili. Ruszyłem więc swobodnym stępem co jakiś czas spoglądając na ogiera. Odskakiwał co jakiś czas, kiedy to coś zaszumiało. Chciałem zająć go rozmową. Zanim jednak wszystko ułożyłem w sensowniejszą całość minęło kilka minut.
- Wiesz, ja jestem od początku dzikim koniem, pochodzącym z bardzo małego stada, gdzie przebywała tylko moja mała rodzina i alfa. Dopiero dwa lata temu chciałem dołączyć do innego stada. Przyciągnęła mnie tu...sama alfa. Muszę przyznać, zakochałem się. - tu mocno się zarumieniłem - A ty? Altair...skąd jesteś? Co się działo, kiedy jeszcze nie było cię w stadzie?
<Altair?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz