- Slayer! - krzyczę za nim gdy widzę, że odchodzi - Poczekaj! Przejdźmy się. To nie tak jak myślisz. Kiedyś Cię kochałam. Naprawdę. Czy to grzech, że chciałam spróbować czegoś nowego? - dodaję za nim.
Znowu go zamurowało. W pół kroku zatrzymał się i do mnie odwrócił.
- Ciebie już do reszty powaliło. - prycha
- Może i tak. Bo każdy się zmienia. Tylko nie Ty. Ty ciągle tkwisz w tej swojej skorupie. Powinieneś się czymś zająć. - odzywam się stanowczo - To przejdziemy się?
Slayer?
Ich brauche Wena. ;-;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz