Uśmiechnąłem się lekko, widząc jej zdumione spojrzenie. Westchnąłem głęboko i podszedłem do niej. Spojrzałem na niebo, dzisiaj był nów. Gwiazdy świeciły jasno, żadne chmury ich nie zasłaniały.
- Wyjątkowo piękna noc, prawda? - odezwałem się cicho, aby nie zmącić tego nocnego spokoju
- Prawda - zgodziła się, równie cicho jak ja - Od jak dawna tu stoisz?
Obudziłem się, gdy Slava wyszła z jaskini. Otworzyłem oczy i ujrzałem jej sylwetkę znikającą między drzewami. Szybko zniknęła mi z oczu, jednak znalazłem ścieżkę, którą szła. Co jakiś czas widziałem ją przed sobą. Nie chciałem jej wołać. Nie potrafię wytłumaczyć czemu.
- Od jakiegoś czasu - odparłem wymijająco - Masz śliczny głos, powinnaś częściej śpiewać - zmieniłem temat
(Slava?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz