Kłusowałam dalej, rozglądając się uważnie wokół siebie. Nie wiedziałam, czy na pewno nie wyszłam poza tereny stada, jednak miejsca i tak nie były zachwycające. Ładne, owszem, niektóre fascynujące, ale widziałam piękniejsze. Po chwili jednak otoczenie wokół mnie zmieniło się, przedtem kroczyłam lasem, który wyglądał, jakby jesień się w nim zatrzymała, choć teraz jest zima. Teraz drzewa rosły coraz rzadziej, nie były już tak kolorowe i rozłożyste, trawa zżółkła, a wiatr zaczął mocniej wiać. Zaciekawiona tą nagłą zmianą, przyspieszyłam nieco kroku. Chwilę galopowałam pomiędzy drzewami, które teraz już rosły w odległości co najmniej czterech metrów. Jeszcze kilka minut, a znikły zupełnie, a na ich miejsce pojawiła się gęsta mgła. Przystanęłam na chwilę, starając się zrozumieć, gdzie jestem. Jeszcze kilka kroków, a zgubiłam się zupełnie, gdy biała chmura otoczyła mnie całą. Nie wiedziałam skąd przyszłam, ani dokąd idę. Jedyne co mi zostało to dążyć przed siebie, przecież gdzieś ta mgła musi się skończyć. Odetchnęłam głęboko, uspokoiłam bijące szybko serce po biegu i powoli ruszyłam stępem. Krok za krokiem, uważnie rozglądając się wokół siebie, wypatrując każdej oznaki, że mgła się kończy, ale żadnej nie ujrzałam. Za to usłyszałam krzyk, więc stanęłam w miejscu, oglądając się za siebie. Ku mnie płynął jakiś cień.
- Nie ruszaj się! Tam jest przepaść! - powiedział twardo
Zaskoczona spojrzałam przed siebie, jednak niczego nie zauważyłam, żadnej oznaki niebezpieczeństwa. Szybko cofnęłam się jak najdalej od miejsca rzekomej przepaści.
- Kim jesteś? - spytałam, ciekawa imienia swojego wybawcy
- Altair - odparł tamten, chociaż go nie widziałam, stwierdziłam, że ma głęboki, przyjemny głos - Chodź, jak się nie zna ścieżki, to można się zgubić - dodał, podchodząc bliżej
Ruszył powoli, a ja za nim, starając się nie zgubić go w tej mgle. Nie szliśmy długo, po kilku minutach, biała chmura po prostu ustąpiła, a my wyszliśmy na wysokie wzgórze. Obejrzałam się za siebie i stwierdziłam, że mgła nadal tam jest, zatrzymuje się w jednym miejscu, jakby napotkała niewidzialną ścianę, którą my przekroczyliśmy. Ogier stał trochę dalej, uważnie mi się przyglądając. Postanowiłam zrobić to samo.
Był wyższy trochę ode mnie, ciemnej maści, przy każdym ruchu można było ujrzeć jego mięśnie, sprawiał wrażenie pewnego siebie, chociaż może trochę nieufnego.
- Jestem Sarita - przerwałam ciszę, lekko się uśmiechając - No, i dziękuje za pomoc. Mam wrażenie, że nigdy bym nie wyszła z tej mgły.
- Nie ma za co - potrząsnął pyskiem, dając do zrozumienia, że nie ma o czym mówić.
Nie zamierzałam się kłócić, więc nie odpowiedziałam nic. Podeszłam za to wyżej na wzgórze, a gdy stanęłam w najwyższym punkcie pod sobą ujrzałam morze. Wzburzone, woda uderzała o skały, z taką siła, aż się wzdrygnęłam. Mogłam tam spaść, a tego bym na pewno nie przeżyła. Ale mimo to... miejsce mnie zachwyciło. Piękne i niebezpiecznie. Uśmiechnęłam się.
- Co to za miejsce? - spytałam, wzdychając
- Wdowie Wzgórze - odparł
- Czemu Wdowie? - podniosłam wzrok na Altair'a, ciekawa odpowiedzi.
(Altair? xD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz