Spoglądam na Tyriona, który niezwłocznie zaczął tłumaczyć
swoje postępowanie. Kręcę głową i posyłam uśmiech, który się znacznie
zmniejszył. Mówi się „stara miłość nie rdzewieje”, ale co ja do niego teraz
czułam? W sumie, żal. Tak, to jedyne uczucie, którym go teraz obdarowywałam.
- Nie wiem tego, może rodzinne, może i nie, różnie to w
życiu bywa. – odparłam spokojnie. – Znalazłam podporę w kimś innym, tak, teraz
jestem szczęśliwa, przynajmniej dla kogoś coś znaczę, nie jestem sama i mam na
kogo liczyć, to jest chyba najważniejsze, prawda?
Tyrion jedynie przytakuje głową. Niedawno przybył do
Mysterious Valley… Czyli pewnie wtedy kiedy nigdzie nie wychodziłam i nawet nie
raczyłam tego uczynić. Może w końcu znajdzie tą jedyną, prawdziwą klacz swojego
życia i zacznie żywić do niej większe uczucie niż do mnie, nie zwykłe
zakochanie, ale miłość, która tyle dla większości znaczy.
- A tak ni z gruszki, ni z pietruszki, powróciłeś tutaj, a
coś ciekawego Cię spotkało poza Mysterious Valley? – spytałam uprzejmie.
Tyrion?
Wybacz, że takie krótkie, ale póki co moja wena uciekła do łóżka, ale ona się poprawi. XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz