Jego ostatni ruch przelał czarę. Wszystkie wspomnienia do mnie wróciły. Udało mi się tak pokierować własnymi siłami by zrzucić ogiera na ziemię. Po jego minie wiedziałam, że zaraz spróbuję znowu.
Napełnia mnie nienawiść i gniew. Niechęć do niego zżera mnie. Dręczy moją duszę.
Odpowiedzią na to jest przelanie jego krwi.
Nie myślę o konsekwencjach. Mogą mnie wywalić, proszę!
Podchodzę do leżącego ogiera. Zaczynam go atakować. Najpierw niewinnie, jedynie dla samego uderzania. Jakiś cierń bawi się przy nogach ogiera i przecina jego skórę do krwi. Wtedy i ja zaczynam atakować. Gdy podziałałam większą siłą kopyt na jego ciało osiągnęłam ten sam efekt co ten cierń.
Nagle kiełkuje we mnie myśl. Po co brudzę się w jego krwi skoro mogę go po prostu zmusić do samobójstwa?
Patrzę na niego. Wygląda jskby ktoś mu spuścił solidne lanie. Z wielu miejsc kapie krew na podłogę mojej jaskini.
Rzucam mu triumfujące spojrzenie i mówię przepełniona złem:
- Zabij się tępy ch*ju.
Z trudem wstaje na nogi, posłusznie i grzecznie.
Atakuję go z tyłu i że śmiechem krzyczę :
- No pospiesz się - a gdy rzucił się biegiem po prostu ruszyłam za nim.
Pędziliśmy przez terenu stada. Prawdopodobnie wielu i wiele nas widziało. Na szczęście Wdowie Wzgórze było blisko mojej jaskini.
Niech to morderstwo wygląda na zwykłe samobójstwo.
Będąc tam rzucam mu po prostu prostą komendę.
- Zabij się - prycham po czym dodaję - Twoje życie i tak było skończone odkąd ze mną zadarłeś.
Ogier zbliża się do krawędzi. Patrzy w dół. Jakby nie wiedział co robić.
- Rzuć się. - mówię jeszcze choć to niepotrzebne bo ciało ogiera właśnie spadło w przepaść.
W ten sposób oczyściłam świat z jednego śmiecia, ktoś jeszcze chętny?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz