Cofnęłam się z obrzydzeniem, gdy poczułam jego chrapy obok moich. Kopnęłam kopytem w ziemię, chcąc dać mu do zrozumienia, że nie należę do klaczy szukających miłości.
Skoro tak mu zależy, to niech pędzi do mojej matki. Ona z przyjemnością każdym się zajmie.
- Nie sądzę, abym ja tego chciała. Żeby się poznać powinnam wyrazić zgodę. Nie zmusisz mnie, Awans. - prycham
Awans, czteroletni, żywioł Miłość. Do zaoferowania uwodzenie klaczy.
Jaka szkoda, że dzięki mojemu żywiołowi na mnie to nie podziała.
- Lubię takie jak Ty. - oświadcza ogier zbliżając się do mnie.
To prowokacja.
Specjalnie prowokuje los dla zabawy.
Jeśli go zabiję, będzie lepiej. Ale to spowoduje szczęście moich wrogów i prawdopodobne wywalenie ze stada.
Nie opłaca się. Lecz sprawiedliwość go dosiegnie, jeśli cokolwiek zrobi.
- To poszukaj innych, ja nie mam zamiaru tracić na Ciebie czasu. - rzucam, chcąc się oddalić.
Po jego minie sądzę jednak, że nie da mi tak łatwo odejść.
Awans?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz