- Brzmi nawet interesująco, ale mogę to sobie tylko
wyobrazić. – powiedziałam uśmiechając się. – Dobrze że chociaż trafiłeś na
ludzi, którzy byli dla Ciebie dobrzy, bo z historii innych koni wynika, że są
okrutni…
- Zależy na jakich ludzi się trafi. – powiedział szybko.
- Mimo wszystko wolałabym ich nie spotkać… - powiedziałam do
ogiera, który obserwował okolice. – Może teraz pójdziemy zobaczyć kolejne
tereny? – zapytałam.
- Pewnie. – powiedział zdecydowany i gotowy do dalszej
wędrówki.
- Teraz pójdziemy do Lasu Peeves, bo to kolejny teren, który
jest najbliżej nas. – powiedziałam spoglądając na ogiera, który chyba znowu się
zamyślił lekko. Nie wiedziałam nad czym tak myśli ale muszę przyznać ze bardzo
dobrze mi się z nim rozmawiało, mimo iż niedawno się poznaliśmy…
- Coś kojarzę… - powiedział nagle.
- Słucham? – spytałam trochę zdziwiona i lekko zdezorientowana.
- W sensie co do tego lasu… chyba go kojarzę z mojego
dzieciństwa. Czy to tutaj grasują te duchy? – spytał.
- Tak. W tym lesie są duchy. – przytaknęłam.
Nie za bardzo lubiłam ten teren, bo duchy mnie zawsze umiały
jakoś przestraszyć… Aż było mi głupio, bo przecież one się tylko nabijały.
Gdy weszliśmy do lasu, od razu w oddali było słychać duchy,
które obmyślały plan jak by tu nas przestraszyć. Nawet nie zauważyłam że trochę
bliżej przysunęłam się do ogiera, ale on na szczęście był zajęty oglądaniem
terenu, więc miałam nadzieje że tego poniekąd nie zauważy.
Nie ukrywam że bałam się tego miejsca… Zawsze unikałam je
szerokim łukiem, bo niestety taka niezdara jak ja, raz że nie umiała się obronić
sama, a dwa… że wszystkiego się boję. Żenujące aczkolwiek prawdziwe niestety.
Niestety nikt nie jest idealny… chociaż ja chyba byłam największą niezdarą jaka
chodziła po Ziemi.
Szliśmy w miarę spokojnie, oglądając ciemne zakamarki lasu,
gdy usłyszałam szelest w krzakach! Zastrzygłam uszami a serce mi podskoczyło.
Tyrion się ode mnie trochę oddalił i sprawdzał jakąś niedużą jaskinię, która wydawała
się być opuszczona. Chyba przypominał sobie dzieciństwo…
W każdym razie, szelesty były coraz głośniejsze. Z początku myślałam
że to duchy ale coś w środku mnie, kazało mi uciekać… Zaczęłam się cofać w
stronę ogiera, który był do mnie odwrócony zadem, nadal gorączkowo coś
sprawdzając. W pewnym momencie cicho powiedziałam imię ogiera.
- Tyrion…. – wyszeptałam.
Lecz on nie zareagował, bo chyba mnie nie usłyszał. Po
chwili zobaczyłam świecące się ślepia wilka. No tak! Przecież ostatnio są
częste ataki wilków na naszych terenach! Jednak nie sądziłam że znowu spotkam
wilka… Zwłaszcza teraz! Sparaliżowało mnie gdy sobie przypomniałam ostatnie
spotkanie z wilkami… No ładnie! – pomyślałam. – może to być moje ostatnie
spotkanie z tymi stworzeniami… - pomyślałam jeszcze, gdy wilk nagle skoczył w
naszym kierunku a ja nie wiedziałam co mam zrobić! Zdążyłam tylko krzyknąć:
- Tyrion! Uciekaj! – krzyknęłam na cały głos, a obraz
widziałam jakby w zwolnionym tempie.
< Tyrion? >
Nie szkodzi że nie umiesz opisywać fajerwerk ; Ja też
pewnie bym nie umiała c;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz