Zmrużyłam oczy czekając na sygnał. Tu musiałam jej posłuchać, albowiem miała jakieś doświadczenie. No i co ważniejsze plan, a ja z chęcią bym nie uciekała. Ale, cóż, życie. Po coś wreszcie konie nie posiadają obojczyków. Żeby łatwiej im się uciekało. Źrenice klaczy powiększyły się kilkakrotnie, popatrzyłam za siebie i zobaczyłam jak wilki biegną na nas z zawrotną szybkością. Usłyszałam rżenie. Trochę opóźniłam 'kopnięcie powietrza' i tym samym klacz pobiegła, a ja przed tym zostałam zatrzymana drapnięciem w zad, po czym wyrwałam się i pocwałowałam strzelając ostre barany, co speszyło trochę wilki. Miałam okazję uciec i to właśnie zrobiłam. Wreszcie je zgubiłam, albo i one zgubiły mnie. Ale znalazłam Troję. Patrzyła ze sztucznym politowaniem na mój zad.
- Ojej, chyba masz coś na zadzie...
Powiedziała przekrzywiając głowę. Nie zwracałam na to najmniejszej uwagi.
- Ale przynajmniej się obroniłam, nie według twojego planu, ale uciekłam.
<Troja? Wena (*) (ciekawe kiedy się wskrzesi, mam dużo PP XD)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz