Usłyszałam głos kucyka i ktoś do mnie podszedł. Popatrzyłam słabym wzrokiem na postać stojącą nade mną. Chwila, miałam odpowiedzieć na pytanie Hagara.
- Tak, słyszę...
Koń stojący nade mną położył jakąś pachnącą roślinę na moich ranach. Przypomniało mi się, że przecież głowa bolała mnie od rana. Potem tylko to...dobiłam. I to dosłownie.
- Nic ci nie jest?
Spytał mój towarzysz tak jakby z rozpędu. Nie odpowiedziałam na to pytanie, przecież chyba się domyślił. Wyciągnęłam zgięte dotychczas nogi, wyprostowałam je inaczej mówiąc.
- Wyglądam tak bezradnie, ach.
Powiedziałam, kiedy zostaliśmy całkiem sami.
<Hagar? Poziom weny równe zero.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz