Tak. Ja i przyjaźń. To do siebie nie pasuje, no ale cóż... Jeżeli ktoś ma zamiar mieć nadzieję, że jesteśmy przyjaciółmi, to proszę bardzo. Tak szybko, to nawet mnie nie zdążył poznać. Poszliśmy w swoje strony. Powiedziałam, że nie mam czasu, musiałam czekać na wyniki. Byłam przygotowana.
- A więc?
Spytałam wchodząc do jaskini medyków.
- Owszem, jesteś chora, ale z uzdrawianiem wyzdrowiejesz.
Usłyszałam i taką miałam nadzieję.
- Dzięki.
Powiedziałam i chciałam wyjść, ale wręcz nadziałam się na jakiegoś ogiera. Popatrzyłam w górę. Był bardzo rosłym koniem, więc to raczej nie Hagar. Nie byłam wcale z tego zadowolona, tym bardziej, że był starszy. Ale chyba tylko trochę.
- Przepraszam...
Mruknął tylko, widać było że jest nieśmiały.
- Spokojnie, nic się nie stało.
Powiedziałam bez wyrazu.
- Co cię przyciągnęło do jaskini medyków? Chyba nim nie jesteś...
Dodałam również.
<Bailando? Iście ciekawe opowiadanie...(Hagar - jeszcze dam ci CD, spoko)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz